Hej Dzieciaki!
Zastanawialiście się w jaki to sposób, ja – mały piesek – spisuję dla Was te wszystkie moje przygody?
To bardzo proste. Wystarczy troszkę domowej gimnastyki. Z podłogi wskakuję na krzesło. Z krzesła wskakuję na biurko. A potem już tylko rozgarniam nosem, łapkami i ogonem leżące na biurku papiery. Przecież muszę sobie zorganizować wygodne miejsce do pracy…
Potem zwykle szczeknę ze dwa, trzy razy, może leciutko zawyję. Tak na oczyszczenie gardła, zanim zacznę dyktować opowieść.
No bo to chyba oczywiste, że sam nie piszę łapkami ani pazurkami na laptopie. Od tego mam ludzi! Po co miałbym się bardziej męczyć!
I tak już jest niezła męka z tym dyktowaniem. Muszę pilnować każdej literki, sprawdzać ortografię i interpunkcję. To jak najtrudniejsze dyktando!
Na koniec pracy nad każdą opowieścią każę ją sobie w całości przeczytać, nanoszę ostatnie poprawki i wysyłam ją do Was!
Takie to proste!
Buziaki, Dzieciaki! Dobrej nocy!