Hej Dzieciaki!
Dzisiaj przyjechał do mnie (to znaczy do domu mojej babci) Eliot. Mieliśmy pójść na spacer, a potem pojechać na sylwestrowy męski wyjazd nad jezioro. Oczywiście nic nie poszło zgodnie z planem…
Już od godziny 13 słychać było wystrzały fajerwerków odpalanych przez jakiś złych ludzi. Znowu bardzo się bałem więc wcale nie miałem ochoty na spacery.
Dlatego najpierw oddelegowałem na spotkanie z Eliotem Bulę. Poznali się oczywiście poza naszym ogródkiem (najlepiej gdy psy poznają się na „neutralnym terytorium”, które do żadnego z nich nie należy). Eliot od razu zobaczył, że ma do czynienia ze starszą psią panią, na dodatek z charakterkiem, więc ukłonił się jej, obwąchał i wycofał. Zabawy nie będzie. Ale Bula zachwyciła się tym młodzieniaszkiem i otrzepała, jakby chcąc poprawić fryzurę by odjąć sobie kilka lat. Na nic to. Bula, starsza psia pani, nie miała siły, żeby nadążyć za takim psim Szelmą jak Eliot. Zdecydowała, że lepiej powrócić do domu pogrzać stare kości.
Wystawiłem wtedy moją drugą zawodniczkę, Zośkę. Zocha dziarsko wyskoczyła z domu na podwórko i w te pędy ruszyła w stronę bramy zobaczyć kto to czai się na zewnątrz. „Ojeeej! Jaki piękny biały pies!” Już ruszyła w jego stronę, ale przypomniała sobie, że ma być psią damą, jak Tica. Dlatego poczekała, aż Eliot do niej sam podszedł i się przedstawił i dał obwąchać…
Z bliska okazało się jednak, że biały Eliot wcale nie jest biały! W międzyczasie zdążył wskoczyć w głębokie czarne błoto, ubrudził w nim łapy aż po pachy, a na dodatek zanurkował w tym błocie nosem! Taki Szelma! Zosia takich psich chłopaków lubi najbardziej. Dlatego potem wybrali się na wielki i długi spacer po okolicznych polach.
Ganiali, podgryzali się, szczekali, kłócili tak długo, aż… chyba się w sobie zakochali! Wcale nie mieli zamiaru wracać do domu, bo oznaczało to dla nich rozstanie. Eliot miał przecież pojechać ze mną na wycieczkę, a Zosia miała zostać w domu z Bulą.
I wiecie co? Zosia jest moją ukochaną siostrzyczką. A Eliot moim najlepszym kumplem. Nie chciałem, żeby byli smutni z powodu rozłąki, bo dopiero się przecież poznali. Uznałem więc, że zamiast męskiego wyjazdu, będzie wyjazd wesoły. Zabraliśmy Zośkę ze sobą!
Nie mam jeszcze pojęcia jak moja pani poradzi sobie ze mną i Zośką naraz. Ja się przecież boję i nie chcę wychodzić z domu, a Zośka chce ciągle ganiać na dworze z Eliotem. Ale co tam. Najważniejsze, że jesteśmy razem, jest wesoło, a Eliot z Zośką zasnęli koło siebie, prawie przytuleni.
Ćśśśś, trzeba być cicho… Dobranoc…