fbpx

Hej Dzieciaki!

Nastraszyłem Was tymi kleszczami ale zapomniałem dodać, że przecież można się przed nimi bronić. Całe szczęście, że mój kumpel Przecinek Wspaniały czuwa i mi przypomniał o tej sprawie.

Przecin to w ogóle fajny kumpel. Jest dużo większy ode mnie ale jest taaaaaaaak spokojnym psiakiem, że to aż niesamowite. Na dodatek nic nie kombinuje, nic nie wyżera, nie wykrada. Wielki grzeczny psiak, o bardzo mądrym spojrzeniu. Może wrzuci swoje zdjęcie pod tym postem…? Dawaj Przecinek, pokaż się!

No a wracając do kleszczy. Jest kilka sposobów, które mogą pomóc odstraszyć kleszcze albo chociaż utrudnić zachorowanie na przenoszone przez kleszcze choroby. Każdy weterynarz powinien dobrać metodę najlepszą dla danego psiaka, z uwzględnieniem jego zdrowia, wagi, wieku, aktywności i ludzkiej rodziny. Bo nie ma jednej idealnej metody dla wszystkich. I żadna metoda nie jest w 100% pewna.

Istnieją tak zwane obroże przeciwkleszczowe (i przeciwpchelne), które mają w sobie specjalne środki chemiczne, które odstraszają te robaki lub – jeśli już jednak się wgryzą w skórę – szybko doprowadza do ich śmierci. Zwykle jedna obróżka starczy na kilka miesięcy. Trzeba ją nosić 24 godziny na dobę, musi ściśle przylegać do psiej szyi i niekoniecznie nadaje się dla psich pływaków, bo może być szkodliwa dla ryb i innych zwierzątek w zbiornikach wodnych. Tak przynajmniej piszą w ulotkach. A ulotek trzeba słuchać! Co więcej, ostrożni ludzie nie zakładają takich chemicznych obróżek, jeśli w psim domu są dzieci, które mogą po zabawie z psem włożyć sobie rączki do buzi. Lepiej uważać, prawda?

Druga opcja ochrony, to specjalne kropelki, które wylewa się na skórę psiaka między łopatkami (tak, żeby nie mógł ich polizać!). Mimo tego, że krople stosuje się w jednym miejscu, to chroniony jest pies od czubka nosa aż do koniuszka ogona! Podobnie jak w przypadku obróżek, kropelki zawierają substancje chemiczne, które odstraszają lub zabijają kleszcze. Ale działają tylko przez kilka tygodni. I na dodatek, tu znowu, psi pływacy mają kłopot. Woda wypłukuje kropelki i konieczna jest ich nowa dawka. Z dziecięcymi rączkami trzeba uważać, ale już nie tak bardzo. Choć chemia to chemia. Ale co ja tam wiem, jestem tylko psem, mogę się mylić więc lepiej zapytać weterynarza.

Trzecią opcją ochrony są tabletki dla psów. Są pyszne, wiem, bo spróbowałem. Zresztą próbowałem wszystkich opcji ochrony. No w każdym razie tabletki to taki jakby psi smakołyk, który też zawiera specjalne substancje przeciwko kleszczom. Mimo, że się go zjada i trafia do żołądka, to działa także na skórze – od kilku do kilkunastu tygodni. Tym razem psi pływacy nie mają żadnych problemów. Za to tabletek nie mogą jeść zupełnie malutkie psiaczki. I psiaki z chorymi brzuchami.

Są jeszcze spraye na psy, które stosuje się przed spacerem na przykład do lasu. Albo elektroniczne odstraszacze. Albo inne cuda.

W sumie nieważne jaki sposób ochrony, ważne jest jego regularne stosowanie i przestrzeganie terminów podania kolejnej dawki odstraszacza. Tak jak wspomniałem, żaden sposób nie daje 100% ochrony. Więc to, że na psie znajdzie się jakiś kleszcz nie znaczy, że ochrona nie działa. To znaczy, że po prostu kleszcz był wytrwały!

Zastanawiacie się po co ja Wam takie trudne rzeczy opowiadam?

Dlatego, że to ważny temat. O psiaka trzeba dbać, a kleszcze to poważne zagrożenie. Warto o tym pogadać z Dorosłymi. Na dodatek, może dzięki temu postowi zwrócicie też uwagę na siebie i zastanowicie się jak Wy sami możecie chronić się przed kleszczami?

No to buziaki!
Obiecuję, że następny wpis będzie dużo lżejszy. Może jakaś przygoda…? Na co macie ochotę?