fbpx

Cześć Dzieciaki!

Lecimy z następnym krótkim opowiadaniem na dzień dobry lub dobranoc?

No to hop!

Ja dalej urzęduję w błocie w ogródku mojej Babki. Ganiam się z Zośką Ciekawską i czasem knuję spiski z Bulą Marzycielką. Idealne wakacje na wsi.

Dzięki Wam dowiedziałem się już o co chodzi z przeprowadzką, co to znaczy i czego mam się spodziewać. Tylko troszkę się martwię gdzie będę spał w nowym miejscu, czy nie pogubią się gdzieś w kartonach moje zabawki. Nie wiem też, czy zapach farby po remoncie nie będzie mnie za bardzo drapał w nos. No cóż, dowiem się niedługo. Chyba…

Za to Eliot Szelmowski opowiedział mi swoją ostatnią super przygodę. Chcecie posłuchać?

Eliot zabrał na spacer swoją panią i wybrał taką fajną, polną drogę, żeby potem pójść w stronę lasu. Szli sobie wesoło noga w nogę, łapa w łapę. Założę się, że gdyby Eliot, umiał, to by sobie pod tym swoim różowym nosem pogwizdywał piosenki o psich dziewczynach. Może o Zośce?

Aż tu nagle… tuż przed nimi, na drodze stanęła klempa z łoszakiem. (Eliot wytłumaczył mi, że to nazwa Pani Łosiowej i Małego Łosiątka.)

Pani Łosiowa i Małe Łosiątko stali i wpatrywali się w Eliota. A Eliot w nich. Nikt się nie ruszał, nikt nie chciał się ani zbliżyć, ani oddalić.

No, może Eliot by trochę chciał podejść bliżej obwąchać z bliska te rzadko widywane w naturze zwierzaki ale oczywiście i tak by nie mógł. Jego pani zna zasady chodzenia z psem po lesie (a zwłaszcza po takim, gdzie mieszkają dzikie zwierzęta, które są pod ochroną) i Eliot był na smyczy. Nie mógł podejść, więc patrzył w napięciu i czekał co się dalej wydarzy.

Łosie, Eliot i jego pani trwaliby tak zastygnięci chyba w nieskończoność gdyby nie to, że drogą, na której stali, zechciał przejechać dżip. Eliot zerknął niezadowolony na samochód, ale odszedł ze swoją panią na bok drogi żeby go przepuścić. A klempa z łoszakiem… nic! Ani drgnęli! Kierowca pieklił się straszliwie, błyskał lampami samochodu, nawet zatrąbił na łosie, a one nic. Stały sobie na swojej drodze w swoim lesie. Dżip w końcu zawrócił i pojechał okrężną drogą. Łosie wygrały!

Ale Eliot też chciał iść dalej, zrobić cokolwiek, a nie tylko stać! I kombinował… Nadstawił nochala, wąchał zapach łosi, który był dla niego tak interesujący, że aż sobie pomrukiwał. Łypał raz to na Panią Łosiową, raz to na swoją panią i w końcu stwierdził, że kto jak kto – panie się dogadają. Uprosił swoją panią by odrobinkę, po kroczku, delikatnie zbliżyli się do dzikich zwierząt i się po cichutku przywitali. Tylko że z radości aż się zapomniał. I szczeknął raz, ale gromko!

Pani Łosiowa i Małe Łosiątko zadziwili się takim nietaktem i postanowili jednak nie zawierać bliższej znajomości z Eliotem. Przynajmniej nie tym razem. I odeszli.

Ale nie martwcie się. Oni na pewno jeszcze się spotkają i Eliot już będzie wiedział jak się zachować by tych pięknych zwierząt nie wystraszyć. Ani by im nie przeszkadzać. Najlepiej po prostu podziwiać je z daleka.

Choć powiem Wam szczerze, że i tak jestem dumny z opanowania i wychowania mojego białego kumpla. Ja to bym od razu swoim szczekotem wypłoszył wszystkie łosie z lasu. Bo ja się ich boję, są taaaaakie wieeeeelkie!