fbpx

Hej Dzieciaki!

Jak już wiecie, niedawno przeprowadziłem się do nowego mieszkania. Jestem w nim głównym szczekającym GOSPODARZEM! I przyjmuję gości.

Na początek przyjmowałem tabuny stolarzy, malarzy, elektryków, kominiarzy – słowem – wszystkich ekspertów od remontowania, wykańczania i upiększania mieszkania. Przed moją przeprowadzką niby już wszystko było skończone, ale każdy z majstrów miał jeszcze jakieś drobiazgi do poprawy.

Byłem do nich przyzwyczajony bo przez cały dłuuugi remont odwiedzałem ich na budowie i nadzorowałem ich pracę. Oni wcale się mnie nie bali, a czasem nawet mnie głaskali i bawili się ze mną.

Jedynie malarza nie poznałem nigdy wcześniej. I gdy niedawno przyszedł do MNIE do mieszkania coś jeszcze podmalować, to nie mogłem z nim wytrzymać. Musiałem go porządnie obszczekać! I to wiele razy! Biedak szybko skończył swoją pracę i uciekł…

Gdy już wszyscy specjaliści skończyli poprawki, a ja na dobre urządziłem się w SWOIM WŁASNYM DOMKU, porozstawiałem miski, zabawki, klatkę, kocyki, zacząłem przyjmować innych gości, znajomych mojej pani.

Ich przyjmowanie to nie taka prosta sprawa. Poza tym, że trzeba im przygotować coś do jedzenia (w czym bardzo aktywnie pomagam!!!), to jeszcze trzeba ich godnie przywitać. Gdyby ci znajomi tak po prostu zapukali do moich drzwi to mógłbym się bardzo przestraszyć i na nich ze strachu nakrzyczeć. To znaczy naszczekać. A tak przecież nie wypada…

Dlatego ze wszystkimi znajomymi najpierw umawiam się na mały spacerek, spotykamy się na dworze, oprowadzam ich po mojej nowej okolicy, a potem już razem wchodzimy do domu. W ten sposób nie ma ryzyka, że się czegoś lub kogoś wystraszę. I nikt nie musi się obawiać mojego szczekania!

I tak ugościłem już całkiem sporo cioć i wujków. Moja Pani dawała im do jedzenia to co wcześniej razem uszykowaliśmy, oni dawali mi psie smakołyki (nie wiem jakim cudem każdy gość ma zawsze pełne kieszenie przysmaków dla mnie ale bardzo mi się to podoba!), a ja przynosiłem im zabawki. I bawiliśmy się! I szaleliśmy! A gdy już nie miałem sił to zasypiałem, najczęściej na kolanach gości, którzy delikatnie głaskali moje futerko.

I wiecie co? To fantastycznie być gospodarzem! Dlatego razem z Pinkusią i Felkiem, których możecie zobaczyć na zdjęciu – gdy nie ma prawdziwych gości – bawimy się w oprowadzanie się po mieszkaniu, próbowanie potraw, a na koniec, zasypiamy zmęczeni w MOIM wielkim, wspaniałym łóżku…

Teraz tylko czekam na odwiedziny moich psich przyjaciół!!!