fbpx

Hej Dzieciaki!
Jak Wam minął Sylwester?

Bo mi niezbyt dobrze, mimo starań wszystkich ludzi i psów wkoło mnie. Jak może pamiętacie, razem z Zośką i Eliotem wybraliśmy się na sylwestrowy wyjazd nad jezioro…

Najpierw, przedwczoraj na miejscu, Zośka bardzo wystraszyła się wysokich i śliskich schodów prowadzących do naszego mieszkania. Weszła na górę ale potem za żadne skarby nie chciała z nich zejść i bardzo się denerwowała. Na szczęście Eliot pokazał jej jak po tych schodach śmigać w górę i w dół, bez strachu i problemu. Zośka już się nauczyła! I ciągle chce po nich schodzić – na spacerki, a po spacerkach wchodzić – po jedzenie.

Ja schodów się nie bałem, to dla mnie pikuś. Ale jak tylko przyjechaliśmy to usłyszałem hen daleko fajerwerki. Wystraszyłem się znowu, przecież miało być tu cicho!

Przestał mnie interesować świat na zewnątrz, najlepiej mi było w ciemnym kącie, pod łóżkiem w mieszkaniu.

Sęk w tym, że to jednak obce mieszkanie. Niby ładne i fajne i w normalnym czasie by mi się bardzo podobało (zwłaszcza wylegiwanie się na kanapie!), ale w trakcie sylwestrowych huków było dla mnie obce, zimne i nieprzyjemne. I wcale mnie nie uspokajało to siedzenie pod cudzym łóżkiem.

Na dodatek Zośka z Eliotem, mimo, że to najbliższe dla mnie psiaki i ich uwielbiam, mimo, że bardzo grzecznie bawili się i nie harcowali po domu, troszkę mi przeszkadzali w uspokojeniu się tym swoim tupaniem wielkich łap. Już nie wiedziałem co robić. Zacząłem się trząść trochę ze zmęczenia, trochę ze strachu.

Wtedy moja pani wcisnęła się w kącik koło mnie, usiadła na podłodze i zaczęła delikatnie masować, głaskać i mówić do mnie spokojnym tonem o wszystkich dobrach tego świata. Poczułem się troszkę lepiej. Powoli się rozluźniłem, a potem nawet położyłem na boku i zacząłem drzemać. I wtedy…

Znowu huk wystrzałów!!!

Podskoczyłem ze strachu prawie pod sufit! O nie! Ratunku! Mam dość! Nie mam gdzie uciec! Boję się!
A do Sylwestra jeszcze jeden dzień. Co będzie wtedy?

I wiecie co? Na szczęście moi ludzie mają rozum. I kierują się w takich przypadkach dobrem psa. Moim dobrem. Chcieli więc mi pomóc w taki sposób, by było mi najlepiej.

Uznali, że jednak powinienem wrócić na noc sylwestrową do znanego mi miejsca, do domu mojej ludzkiej babci. Jest tam na wsi więcej strzelania i dużo huków, ale za to znam wszystkie kąty i mam swój ogródek. Wiem gdzie mogę się schować, a w łazience mam nawet swoje legowisko! Babcia zwykle spędza Sylwestrową noc zatykając uszy Buli, która też się boi huku. A jeden strachliwy psiak więcej, czyli ja, nie zrobi jej różnicy!

I pojechałem, a właściwie Zośka i moja pani mnie odwiozły. Na szczęście nie było bardzo daleko. ostatecznie Sylwestra spędziłem w małej łazience, z moją babcią i Bulą. Wszyscy byliśmy przestraszeni i zmęczeni. Dobrze, że ta noc już się skończyła…

Za to Zośka… Zośka nic sobie nie robi z huków i wystrzałów. A nawet, po powrocie nad jezioro do Eliota, założyła wystrzałową kreację i bawiła się ze swoim psim kumplem do rana!